O autorze

Wychowany na molosach i wciąż w nich zakochany, ostatnio uwiedziony przez buliki i w stałym związku z Avisem (American staffordshire terrier)

sobota, 19 maja 2007

POLOWANIE NA CZAROWNICE




Co jakiś czas media donoszą o kolejnej tragedii z udziałem dużych psów i znów zaczyna się polowanie na czarownice, odsądzanie od czci i wiary wszelkich „ras obronnych” i ich właścicieli. Społeczeństwo już dawno podzieliło się na obrońców dużych psów (najczęściej ludzi, którzy mają lub mieli podobne czworonogi), a takich jest w naszym kraju naprawdę sporo, oraz na tych, którzy wołają, że trzeba zakazać hodowli tych ludożerców a właścicieli kierować na badania psychiatryczne.

Przysłuchując się tej dyskusji prowadzonej w prasie, radio, telewizji i internecie zastanawiam się o co tutaj tak naprawdę chodzi? Nie ma żadnych wątpliwości, że każde ze zdarzeń, w którym pies pogryzie czy zagryzie człowieka to tragedia. Jednak czy to jest wina psa? Przecież każdy wie, że winien jest właściciel czy opiekun. W kraju w którym tysiące ludzi giną w wypadkach drogowych a rannych jest całe mnóstwo, nikt nie proponuje zakazu posiadania prywatnych samochodów, udzielania zezwoleń na zakup samochodu, czy kierowania kandydatów na badania z prawdziwego zdarzenia.

Przy liczbie ofiar wypadków samochodowych sięgającej dziesiątków tys. zabitych rocznie i ponad drugie tyle rannych przypadki zagryzienia przez psy to zdarzenia naprawdę incydentalne. Skąd więc tak gwałtowne dyskusje nad problemem dużych psów i tak ekstremistyczne postawy jej uczestników, a konkretnie przeciwników dużych psów?