O autorze

Wychowany na molosach i wciąż w nich zakochany, ostatnio uwiedziony przez buliki i w stałym związku z Avisem (American staffordshire terrier)

środa, 17 sierpnia 2016

Smycz od Pitmana, czyli dziwne podejście do klienta





W lutym tego roku zakupiłem w sklepie Pitman.pl (Powerdog.pl) regulowaną smycz "LINER MAXI" dla Aviska, Smycz opartą na tym samym pomyśle, ale nieznanej mi firmy, użytkowałem przez całe życie mojej kochanej bokserki Bo (13 lat) i byłem z niej bardzo zadowolony. Mam ją nadal, ale jest już znacznie poprzecierana i przy Avisku zachodziło ryzyko jej zerwania, gdyby na horyzoncie pojawił się „wróg”. Ponieważ w Schronisku na Paluchu oglądałem wyroby Pitmana i na moje oko były bardzo solidne, a w dodatku słyszałem o nich dobre opinie, padło na LINER MAXI. W tym patencie pomysł polega na tym, że jeśli chcemy na co dzień używać smyczy średniej długości, to taką właśnie kupujemy, ale zaopatrzoną w dwa karabinki (po jednym na każdym końcu i dodatkowe kółka do ich zapinania umieszczone przy karabinku na końcu oraz w 1/3 długości. Zapinając jeden karabinek za kółko w 1/3 długości uzyskujemy skrócenie smyczy o jedną trzecią, co jest przydatne, ale kluczowa jest możliwość szybkiego skrócenia smyczy o połowę długości poprzez zapięcie drugiego karabinka na kółku przy pierwszym karabinku. Nie trzeba jej zwijać i trzymać w ręku nadmiaru długości – w mgnieniu oka ze smyczy o pożądanej na co dzień długości możemy zrobić smycz o połowę krótszą.





Opisane rozwiązanie ma jeszcze jedną zaletę w przypadku psów takich jak Avisek, który na widok motocykla, traktora lub innego szczególnie znienawidzonego wroga potrafi wyrywając się ku niemu wyskakiwać w powietrze i robić prawdziwe salta, przy czym powstaje ryzyko, że sobie coś zrobi albo nawet wyswobodzi się z szelek, jeśli są zbyt luźne. W takiej sytuacji, zwłaszcza gdy nie mamy miejsca, by się cofnąć lub ominąć obiekt awersji, lub gdy tych obiektów jest dużo (tłum), dobrze sprawdza się zapięcie jednego karabinka na szelkach, a drugiego na obroży.






Mamy krótką smycz, ale zamocowaną w dwóch punktach. Mamy większą kontrolę nad ciałem psa, a naprężenia od szarpnięć rozkładają się po części i na szelki, i na obrożę. W dodatku zmieniając uchwyt na smyczy możemy dowolnie regulować co będzie przenosić większe siły – obroża czy szelki.

Tutaj uważny krytyk zauważy na pewno, że w takim razie kółko przy pierwszym karabinku nie jest potrzebne – przecież można oba karabinki po prostu założyć na mocowanie w obroży lub szelkach.




Tak jednak nie jest; nie wszystkie uchwyty w obrożach i szelkach różnych producentów są tej wielkości, by przypiąć do nich dwa solidne karabinki odpowiednie dla dużego, silnego psa. Ponadto, by zapiąć smycz na obroży/szelkach na dwa karabinki trzeba dwa razy więcej ruchów i co najważniejsze – dwa karabinki przypięte do jednego uchwytu będą dzwonić jeden o drugi. Kółko przy pierwszym karabinku jest więc niezbędne.

I tak doszliśmy do problemu; dzwonienie. Po to kupujemy smycz o długości 2,6m (taką wersję wybrałem), by najczęściej tej długości używać. Niestety, w takim położeniu wyrób okazał się niezwykle denerwujący w użyciu. Luźne kółko do mocowania drugiego karabinka dzwoniło o pierwszy karabinek przy każdym kroku psa. 




W mieście może to tak bardzo nie przeszkadzało, ale w lesie... Pamiętacie te owce z dzwoneczkami u szyi? Może na hali to dobre, ale chcielibyście zabrać taką owieczkę na spacer do lasu? Wszystko, co może, ucieka, a o słuchaniu ptaków, że o szelestach i innych dyskretniejszych odgłosach nie wspomnę, możecie zapomnieć. A wystarczyłoby przyszyć to kółko centymetr czy dwa dalej, tak, by nie mogło uderzać o karabinek...



Napisałem więc do Pitmana, na czym problem polega i czy nie mogliby tej wady usunąć. Właściciel odpisał:

...można przeszyć półkole o dwa centymetry. Proszę odesłać do nas smycz...
co też uczyniłem.


Wysłałem i czekałem. Cisza.

W końcu zniecierpliwiony zapytałem, czy smycz już gotowa, bo nie otrzymałem żadnej informacji, ani czy dotarła, ani czy gotowa.

Okazało się, że gotowa, ale nikt nie raczył poinformować, a ponadto mam z góry zapłacić za przesyłkę, bo smycz została

...przerobiona (nie naprawiona)...


O takich rzeczach jak nieuznanie reklamacji tej oczywistej niedoróby i konieczność poniesienia opłaty za przesyłkę w obie strony powinno się klienta informować przed podjęciem przez niego decyzji o odesłaniu przedmiotu, a nie po, gdy nie ma już wyboru. Nieco więc wzburzony dałem wyraz swemu zniesmaczeniu, godząc się oczywiście na narzucone warunki, gdyż innego wyjścia nie miałem. Dodałem, iż

...za zwrócenie uwagi na taki ewidentny błąd konstrukcyjny, to powinienem od firmy dostać co najmniej serdecznie podziękowania, jeśli nie prezenty lub jakieś inne wynagrodzenie za pomysł racjonalizatorski.

Co odpisał imć Piotr Cimochowski, właściciel Pitmana?

Miedzy innymi iż

... W swoich zapędach konstruktorskich zapomniał Pan o wytrzymałości produktu. Ale to tak na przyszłość gdyby przyszło Panu próbować w innej firmie tej samej sztuczki.
3. A gdyby jednak przyszło to Panu do głowy to proponuję próbować z np.: Audi. Może nawigacja jest w malo optymalnym miejscu. Nowe A8 gwarantowane... No może A6.. ale to chyba tez ok?


W moim odczuciu to zwykłe bzdury. Nie widzę jak przesunięcie oczka może wpływać na wytrzymałość smyczy, tym bardziej, iż drugie takie samo oczko jest w 1/3 długości smyczy i jakoś jej nie osłabia. No, ale może mój skromny rozumek tego nie obejmuje. A co do Audi... Gdyby nowe Audi dzwoniło jak ta smycz, Audi chyba szybko by splajtowało.

Postawa właściciela wyrażona na piśmie świetnie koresponduje z szumną deklaracją na stronie jego firmy:

Doceniamy Twoją troskę o zwierzęta i wszystkich zachęcamy do propagowania tej postawy. Dlatego też będziemy wdzięczni za wszelkie sugestie oraz uwagi odnośnie prezentowanych przez nas przedmiotów. Dzięki nim będziemy w stanie sprostać stale rosnącym oczekiwaniom naszych klientów oraz maksymalizować zadowolenie naszych Przyjaciół.

Pogratulować!


A co do samej smyczy – po wprowadzonych zmianach myślę, że jest to wyrób doskonały pod każdym względem. Sprawdzona, przemyślana konstrukcja. Solidne elementy metalowe, solidne szycie, a taśma wręcz rewelacyjnej jakości. Dość ciężka, ale wystarczająco giętka, by łatwo się zwijała i zarazem wystarczająco sztywna, by się co chwilę psu między łapami nie plątała. Odporna na zadrapania, wodę, kurz, piasek, pył i inne zabrudzenia, sprawdza się i w lesie, i w wodzie, na piaszczystej plaży i zapylonej polnej drodze. Wyciągnięta z błota czy wody, z pyłu lub piasku, już po kilku minutach spaceru, bez specjalnego czyszczenia, wygląda jak nowa. Jednym z krytycznych momentów w użytkowaniu smyczy jest jej kontakt z naszą dłonią. Taśma użyta przez Pitmana, choć od pierwszego dotknięcia sprawa wrażenie niezniszczalnej, jest jednocześnie bardzo przyjemna w dotyku, Gładka, ale nie śliska, nie drapie, nie drażni i jednocześnie daje solidny chwyt. Z kilku posiadanych przeze mnie smyczy ta jest zdecydowanie najdojrzalszym rozwiązaniem. Gdybym miał mieć tylko jedną, wybrałbym właśnie tę. Standardowo ma długość 2,6m i taką wybrałem, ale można zamówić za dopłatą dowolną długość, co też jest ważne podkreślenia.

Jak z tego widać, gdyby nie rozbieżności miedzy deklaracjami programowymi, a postępowaniem właściciela w podejściu do wymagań klienta, byłoby idealnie. Tak jednak jak jest, polecałbym po zakupie dokładnie i szybko się zastanowić, czy wszystko gra, a potem, w razie potrzeby zmian, zwrócić zakup bez komentarza (mamy do tego prawo w ciągu 14 dni). Potem dopiero umówić się na wykonanie egzemplarza uwzględniającego nasze „zapędy konstruktorskie” (jak je nazwie właściciel w prywatnej korespondencji) lub „sugestie oraz uwagi” jak je nazwie publicznie. Albo się zgodzi i wtedy złożycie drugie zamówienie, albo... złożycie je przez kogoś ze znajomych, którym dacie odpowiednie wytyczne. Wtedy dodatkowe wymagania nie będą miały posmaku wybrzydzania wobec otrzymanego produktu, a raczej będą świadczyć o wymagającym kliencie i może mniej urażą przeświadczenie producenta o własnej wszechwiedzy.

A tak swoją drogą, będę dalej bacznie obserwował smycze Pitmana i ciekaw jestem, czy te moje „zapędy konstruktorskie” zostaną w przyszłości zaimplementowane w produkcji bez najmniejszych przeprosin ze strony właściciela, czy też Pitman, by zachować twarz i rozmiary ego właściciela, nadal będzie produkować smycze dzwoniące niby owce na hali.


Wasz Andrew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraź swoje zdanie w komentarzu.