O autorze

Wychowany na molosach i wciąż w nich zakochany, ostatnio uwiedziony przez buliki i w stałym związku z Avisem (American staffordshire terrier)

poniedziałek, 26 września 2016

Zdrowe serduszka czyli

beaphar Doggy’s + Biotine



Przy okazji kolejnych zakupów i w trosce o aviskową urodę, jak również w ramach próbowania nowych smakołyków dla bulików, sięgnąłem po serduszka z biotyną Beaphar Doggy’s + Biotine; produkt dedykowany polepszeniu psiej sierści. Marka musi być na rynku od dawna, gdyż pamiętam, że przed laty dawałem coś podobnego mojej bokserce Bo, ale co pies, to inne gusta, więc byłem ciekaw efektu w przypadku Avisa. Dzieci często nie przepadają za wyrobami z wyznacznikiem „zdrowe” i z psami też bywa podobnie. Na szczęście Avisek zjadał serduszka z biotyną bardzo chętnie. Inna sprawa, że jak mawia moja piękniejsza połowa, czego to on chętnie nie zjada...

Okazało się, że choć z założenia raczej suplement diety niż typowa nagroda szkoleniowa, Beaphar Doggy’s + Biotine świetnie sprawdziły się właśnie w tej roli. Rozmiar i kształt był akuratny – Avisek ani nie musiał szukać smakołyka między zębami, ani gryźć. Nie krztusił się, jak niektórymi innymi zbyt małymi i kanciastymi nagrodkami i w ogóle serduszka połykał szybko i sprawnie. Nie kruszyły się też one w kieszeni, co jest ważnym elementem oceny nagrodek przeznaczonych na dłuższe spacery ani nie oddawały zapachu na materiał; w ogóle są praktycznie bezwonne, oczywiście nie dla psa.



Nie jestem przekonany do ciągłego stosowania suplementów diety, jeśli nie ma wyraźnych medycznych wskazań na takie zapotrzebowanie organizmu. Jeśli założyć, że działają, to i nadmiar nie może być korzystny. Z tego powodu serduszek beaphar na pewno na stałe do diety szkoleniowej Aviska nie włączę. Z drugiej jednak strony, równie pewne jest, że co pewien czas pojawią się one w naszym spacerowym menu. Do takiego stosowania polecam je z pełnym przekonaniem


niedziela, 25 września 2016

sobota, 24 września 2016

Mistrzowie mimikry


kliknij zdjęcie, aby je powiększyć

Avisek pięknie mi wystawia różne zwierzątka, których normalnie bym pewnie podczas spaceru nie zauważył. Tyma razem udawał gumisia tak zaciekle, że mnie zainteresowało, co go tak zafrapowało. Okazało się, że to jakieś owady o tak dobrym kamuflażu, że normalnie w tym terenie i szacie roślinnej były po prostu nie do zauważenia. Ktoś pomoże oznaczyć? Jakieś pasikoniki?

czwartek, 22 września 2016

Na pocieszenie



Ranki i wieczory już zdecydowanie zimne, niedługo spacery będą po ciemku, ale póki co mamy ładne widoczki.

środa, 21 września 2016

Gwiazda 8 Dogtrekking Fundacji Amstaff Azyl w Marysinie Wawerskim



Niewzruszenie utrzymywał tę pozycję przez minutę od komendy, po przejściu 10 km i w otoczeniu stada bulikow. Brawa dla właścicielki!

wtorek, 20 września 2016

Avisek w telewizji



Avisek zagwiazdował w TV. Co prawda w ostatnim kadrze relacji Teleexpressu z imprezy 8 Dogtrekking Fundacji Amstaff Azyl, ale za to jak! Portretowo! Materiał z imprezki oraz cały odcinek teleexpressu na naszym chomiku.

poniedziałek, 19 września 2016

niedziela, 18 września 2016

8 Dogtrekking Fundacji Amstaff Azyl

w Marysinie Wawerskim 18-09-2016 zaliczony!



kliknij aby powiększyć

Na mecie - Avisek pierwszy z prawej. Było co prawda jedno okrążenie, zamiast trzech, 10 km zamiast 15, ale było super a te brakujące kilometry dokręciliśmy sobie we własnym zakresie już po imprezie.

sobota, 17 września 2016

Piękna nasza Polska cała


kliknij aby powiększyć
Piękna nasza Polska cała. Ciekawe kto wymyśla takie hasła i kto w nie wierzy? Ile razy wejdę z Aviskiem do lasu, zawsze czekają na mnie nowe atrakcje. I to w gminie, gdzie każdy płaci za śmieci czy je oddaje, czy nie, a za tę samą obowiązkową stawkę mającą formę podatku odbierana jest dowolna ilość odpadów. Za każdym razem aż mnie trzęsie, ale szczególnie, gdy wspomnę spacery po lasach w Niemczech czy Czechach. A może dla tych, którzy Polskę tak bezkrytycznie chwalą, piękne jest właśnie to, że można bezkarnie robić takie rzeczy?

piątek, 16 września 2016

Kocia natura Avisa


czyli o zaletach latarki

LED Tank007 TK737 ZOOM 300lm XP-G R5




tak się prezentuje Tank007 w materiałach reklamowych


a tak w mojej ręce...


Od kilku już lat numerem jeden w kategorii latarek ogólnego użytku jest dla mnie MacTronic Outdoor Pro CREE LED 185 lm LT-185AA, która świetnie się sprawdza w codziennym użyciu na podwórku, w turystyce, jak również w czasie wyłączeń prądu. Jeszcze zanim Avisek pojawił się w naszej rodzinie poczułem jednak potrzebę posiadania czegoś, co lepiej sprawdzałoby się podczas krótkich wypraw do ciemnych bunkrów czy innych podobnych miejsc. LT-185 oferowały (mam dwie sztuki) niesamowitą żywotność baterii i mocne, szerokie światło idealne do poruszania się w niezabezpieczonych miejscach, gdzie niezauważony szyb lub wystający pręt mogą prowadzić do kalectwa a nawet śmierci. Mają również funkcję 360 stopni (świecą jak pochodnia - dookoła), ale brak mi było skoncentrowanego strumienia światła pozwalającego zajrzeć w odległe miejsca korytarzy czy do niedostępnych szczelin. Padło na latarkę LED Tank007 TK737 ZOOM 300lm XP-G R5, która okazała się idealnym wyborem. Jedyną jej wadą jest to, iż w porównaniu do LT-185 po prostu żre baterie, choć pewnym usprawiedliwieniem może być to, iż LT jest zasilana czterema bateriami (akumulatorkami) AA lub jak kto woli R6, a Tank tylko trzema AAA (R3). Metalowa obudowa sprawia, że w razie godziny W Tank może służyć jako kastet. Małe wymiary są zaletą, gdyż można mieć ją w plecaku czy kieszeni na każdej wycieczce, nawet gdy nie planujemy żadnych eksploracji. Świetnym rozwiązaniem jest zoom; zmienna ogniskowa pozwala używać jej jak „zwykłej” latarki, a po przekręceniu przedniej części obudowy jako szperacza.



kliknij aby powiększyć, w razie potrzeby rozjaśnij monitor


W nocy z tym ostatnim trzeba uważać – naprawdę potrafi oślepić. Nawet kierowcy świecący nam po ślepkach „długimi” po konfrontacji z Tankiem dochodzili do wniosku, że „walka światłem” nie jest najlepszym pomysłem. W ciemności nagłe zaświecenie komuś po oczach chyba rzeczywiście może uszkodzić wzrok, więc jak już wspomniałem, trzeba z tym uważać, ale w razie draki może być to przydatne. Do latarki można dokupić dyfuzor zmieniający ją w biwakową (360 stopni), ale ze względu na szybkie wyczerpywanie baterii nie polecam nabycia tego dodatku, choć sam się skusiłem. Mógłbym więc tę recenzję zakończyć stwierdzeniem, że zakup był jak najbardziej udany i Tank przeszedł wszelkie testy pozytywnie, gdyby nie Avisek.

Pewnego dnia, gdy jechaliśmy samochodem, Avis nagle zaatakował... sufit. Takie numery w czasie jazdy są dość niebezpieczne, na szczęście szybko zauważyliśmy, iż polował na zajączki – odbite od szybkki telefonu komórkowego refleksy świetlne padające na podsufitkę. Po schowaniu komórki zaraz się uspokoił. To jego bardziej kocie niż psie zachowanie poddało mi myśl, by zapewnić mu kocią zabawę na spacerze.



film full HD - zmień ustawienia by uzyskać więcej szczegółów

Nie taję, że żywiołowa reakcja Aviska bardzo mnie ucieszyła – wreszcie mogę mu zapewnić szybkie sprinty nawet wtedy, gdy nie mam drugiej osoby, by rzucać piłeczkę ani siły na inne zabawy. Szperacz Tanka jest tak mocny, że nawet przed zachodem słońca, wystarczy pochmurne niebo, by Avis zmieniał się w kota. Swoją drogą – zwierzęta potrafią zadziwić. Avis lata za światełkiem jak szalony, a nasz Burasek/Tygrysek w ogóle na tę tradycyjnie kocią zabawę nie reaguje. Powyżej filmik z Aviskiem i Tankiem w roli.



Wasz Andrew


czwartek, 15 września 2016

Miluszek



Mam własny kocyk i poduszeczki, łóżeczko i pokoik, ale cudze zawsze wygodniejsze ;) Zwłaszcza jak się to jeszcze uklepie po swojemu :)

poniedziałek, 12 września 2016

Chlupaczek Aviska

czyli butelka z miską od Trixie



Kiedy już stało się jasne, że adopcja Aviska ze Schroniska na Paluchu dojdzie do skutku, przy okazji innych sprawunków zakupiłem dla niego również „butelkę z miską” firmy Trixie. Szczerze mówiąc nie widziałem w tym wielkiego sensu, gdyż świętej pamięci bokserka Bo obywała się bez żadnej wody nawet w letnim upale podczas ośmiogodzinnego „spaceru” z Zieleńca do Polanicy Zdroju. Skusiła mnie jednak cena, dokładnie nie pamiętam, ale dosłownie rzędu kilku złotych. Przez jakiś czas buteleczka leżała, a właściwie wisiała zapomniana w pokoiku Aviska, bo jest wyposażona w zapinkę do wieszania, ale gdy przyszły upały...


Okazało się, że Avisek to nie Bo wychowana od szczeniaka na zasadzie „jedz ile chcesz, ale spal wszystko”, która miała kondycję godną olimpijczyka. W dodatku, co może jeszcze ważniejsze, te różnice w budowie... Choć piszą, że boksery nie są dobrymi piechurami, gdy widziało się dość szczupłą sylwetkę Bo, długie i umięśnione nogi oraz nie za dużą głowę, to można było zrozumieć, że ma kondycję i uwierzyć swym oczom, gdy w kopnym plażowym piasku po zaciekłym pościgu dopadała nawet charta. A Avisek? Te krótkie łapki i czołgowaty łeb... Na pewno zawsze noszenie tej potężnej czaszki i odpowiednich do niego szczęk będzie przy tych śmiesznych nóżkach wymagało więcej wysiłku, niż u długonogich krewniaków. No i nagle buteleczka stała się nieocenionym zakupem dla naszego czołdżka.



Nie pamiętam już, co tam stało napisane o pojemności, ale zmierzyłem – butelka do szyjki mieści nieco ponad 0,6l. Niby mało dla psa o wadze około 30 kg (wszyscy trąbią, ile to pies wody w upał nie potrzebuje), ale jak się okazało, na nawet dość długie wycieczki – do 20km – wystarcza nawet w największym upale. Tylko na tych najdłuższych Avisek wypija wszystko, a na przykład w czasie niedzielnego ponad godzinnego spacerku o 14-tej (30 stopni w cieniu, 6,98km po gruntowych leśnych drogach) wypił tylko czwartą część, za co zresztą byłem mu bardzo wdzięczny i wykorzystałem połowę dla siebie, ostatnią ćwiartkę wylewając mu na łepek, żeby mu się procesor nie przegrzał. Buteleczka okazała się więc udanym zakupem i mogę polecić ją z pełnym przekonaniem każdemu psiarzowi, który zabiera swego pupila dalej niż dookoła komina. Nie wyobrażam sobie nie zabrać jej na wycieczkę z Aviskiem, choć na spacery ze startem i metą w domu, niezależnie od temperatury, jednak jej nie zabieram


Wasz Andrew

niedziela, 11 września 2016

poniedziałek, 5 września 2016

Zamiast szczoteczki do zębów, czyli Pedigree DENTASTIX MAXI



Poszukiwania idealnych nagrodek szkoleniowych dla Aviska wciąż trwają, i jak na razie najbardziej uwielbianym przez naszego bulika smaczkiem jest.. Pedigree DENTASTIX MAXI.


Przekąska ta jest pomyślana głównie jako przeciwdziałanie kamieniowi nazębnemu. Avisek ze względu na swoją wagę (poniżej 30kg) ledwo łapie się na rozmiar MAXI, ale ze względu na rozmiary buźki jest to jedyna rozsądna dla niego opcja. Szkoda tylko, że zgodnie z instrukcją obsługi można mu dać tylko jedną laseczkę dziennie, a starcza ona ledwie na kilkanaście sekund przyjemności.


Ze względu na tę jednorazowość niby DENTASTIX nie nadaje się do szkolenia, ale okazało się, że Avisek ma na jego punkcie bzika. Przyzwyczaił się do tego, że zawsze po wieczornym spacerze i posiłku dostaje na dobranoc swoją ulubioną pałeczkę do czyszczenia ząbków, a ja to wykorzystuję, by przeprowadzić krótką sesję szkoleniową, w czasie której Avisek jak nigdy okazuje pełne zaangażowanie i wznosi się na wyżyny swych możliwości. Kiedy na przykład po nauce komendy LEŻ zablokował się przed przejściem z pozycji leżącej do SIAD i nic nie pomagało, jedna sesja z widokami na DENTASTIX rozwiązała sprawę.


Nasuwa się pytanie, czemu nie pociąć laseczki tego specjału i nie użyć jako normalnej nagrodki szkoleniowej? No cóż, tego przysmaku w rozmiarze MAXI można dawać psu wagi Aviska tylko jedną sztukę dziennie, o czym już wspominałem. Ponieważ nie wiem, czy drobne kawałki mają te same właściwości profilaktyczne, co jedna duża sztuka, więc wolę jednak raz a dobrze. Oczywiście nie wiem do końca jak jest z tą ze skutecznością prewencji stomatologicznej oferowanej przez DENTASTIX, nie mam jak tego sprawdzić, lecz wolę wierzyć, że rzeczywistość odpowiada zapewnieniom producenta i znacząco zapobiega on kamieniowi nazębnemu. W końcu choć u nas kontrola praw konsumenta jest w większości fikcją, to na pewno któryś z krajów bardziej zorientowanych na ochronę konsumentów niż Polska podniósłby raban, gdyby DENTASTIX nie działał. Z tego też powodu wolę wyroby w opakowaniach świadczących o tym, że były pierwotnie przeznaczone na rynek inny niż polski. Partie przeznaczone dla nas znacząco się różnią w negatywnym rozumieniu tego zwrotu. Kto porównywał choćby proszki do prania, pasty do zębów czy kawę z rynku niemieckiego, z nomenklaturowo tymi samymi wyrobami z naszego rynku, ten wie, o co chodzi.

Reasumując - na pewno, przynajmniej w przypadku Aviska, DENTASTIX okazał się świetnym smakołykiem na dobranoc i idealną nagrodką za ostatni przed snem, czyli najważniejszy dla psa, element szkolenia. Jeśli jeszcze nie przerabialiście tego z Waszym pupilem, może warto spróbować, oczywiście dobierając rozmiar przysmaku do wielkości psiaka.


Wasz Andrew

piątek, 2 września 2016

Avisek w Świnoujściu


(kliknij aby powiększyć)

Pierwszy raz nad morzem. Słońca akurat brakowało, ale czy to w czymkolwiek przeszkadzało?